Najprościej ujmując wyprawa jest miniaturą wielkiej wyprawy wysokogórskiej z karawaną i bazą, w której toczy się życie obozowe i odbywa wyjście aklimatyzacyjne. Sam szczyt nie jest na tyle wysoki aby wymagał wielodniowej aklimatyzacji, ale z pewnością te kilka dni da Ci ogląd i przedsmak tego jak wyglądają poważniejsze wyprawy na sześcio, siedmio i ośmiotysięczniki. Wyprawa na Kazbek może okazać się bardzo ciekawym doświadczeniem dla osób, które kochają góry i towarzyszące na wyprawach górskich emocje i widoki.
Kazbek – szczyt oraz okoliczne, ważne miejsce
Kazbek to pięciotysięcznik, który znajduje się w Gruzji. Uznaje się go za jeden z łatwiejszych szczytów Kaukazu, na który mogą wybrać się osoby nawet średniozaawansowane. By się do niego dostać, najpierw należy przelecieć z Polski do Tbilisi, a ze stolicy przejechać samochodem do Stepacmindy (dawniej Kazbegi). Ta trasa to ponad 150 km, co biorąc pod uwagę gruzińskie serpentyny, oznacza przynajmniej 4-godzinną podróż. Trasa prowadzi tzw. Gruzińską Drogą Wojenną przez grzbiet Kaukazu, więc po drodze jest co oglądać. Jazda do najprzyjemniejszych nie należy, głównie przez wszechobecne tiry podążające w kierunku Rosji bowiem droga prowadząca pod Kazbek jednocześnie jest główną arterią zmierzającą ze stolicy Gruzji do Rosji. W Stepacmindzie jest ostatni moment na zrobienie zakupów przed wyruszeniem w góry. To właśnie w tym miasteczku są ostatnie sklepy i bankomat. Później już ich nie będzie. To dobry moment, by wypożyczyć sprzęt do trekkingu i kupić ewentualny gaz do kuchenki, która może przydać się podczas obozowania. W Setpacmindzie można znaleźć także miejsce noclegowe. Czy warto tu zostać na noc? Niekoniecznie. W miasteczku nie ma zbyt wielu atrakcji poza pięknymi widokami wokół i zewsząd osiągalną wzrokiem cerkwią Cminda Sameba położoną na wysokości 2170 m n.p.m. Zza niej wyłania się biała kopuła Kazbeka. Ten pejzaż jest motywem przewodnim Gruzji, pocztówki, portrety, zdjęcia w sieci – to zawsze ten widok. Cerkiew jest, podobnie jak Kazbek, symbolem Gruzji. Pomimo, że Kazbek nie jest najwyższym szczytem kraju, to przez swoją dostępność, łatwość ujrzenia z bliska i charakterystyczną sylwetkę jest najbardziej rozpoznawaną górą Gruzji i głównym celem imprez turystycznych. I nie chodzi tu tylko o zdobywców, ale też o przyjeżdżających tylko po to, by go zobaczyć na własne oczy. Nie bez znaczenia jest też i fakt, że również tu znajduje się wspomniana – najważniejsza po tej znajdującej się w Tbilisi – cerkiew w Gruzji – Cminda Sameba. Na szlak w stronę Kazbeka może wejść każdy. Jednak nawet w takiej sytuacji warto wykupić ubezpieczenie, żeby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji w razie wypadku.
Kazbek dzień po dniu
Pierwszy etap wyprawy to przejście od Setpacmindy do Cminda Sameba, czyli cerkwi Trójcy Świętej. Trasa ta to tylko 2 godziny wędrówki, więc może ona wydawać się monotonna i spokojna. W tym wypadku to jednak tylko cisza przed burzą. Szlak jest dość stromy. Różnica pomiędzy punktem startowym i końcowym to aż 400 metrów, więc podczas podejścia warto wspierać się kijkami trekkingowymi. Osoby, które nie czują się na siłach, na tym etapie mogą jeszcze skorzystać z samochodu. Dojazd nim do cerkwi zajmuje jedyne pół godziny i kosztuje około 70 złotych. Oczywiście podjazd samochodem nie daje takiej samej satysfakcji jak przejście drogi na własnych nogach, ale czasami po prostu nie ma innej opcji. Cerkiew to jedna z najsławniejszych atrakcji tej okolicy. Większość turystów spędza tu choć kilka chwil po to, by jej się lepiej przyjrzeć.
Trasa na Kazbek, tuż obok cerkwi
Trasa za cerkwią jest już zdecydowanie łagodniejsza. Tutaj wysokość jest zdobywana dość mozolnie, krok za krokiem. Podejście prowadzi przez trawiaste grzbiety. Widoczna jest tutaj tylko jedna ścieżka, więc nawet nie ma gdzie się zgubić. Po mniej więcej czterech godzinach marszu trasa prowadzi aż do przełęczy Arsza. Znajduje się ona na wysokości 3000 m n.p.m. To świetne miejsce na pierwszy obóz. Dlaczego? Bo stąd jest niesamowity widok na całą okolicę. Z przełęczy dobrze widoczny jest masyw Kazbeku oraz lodowiec Gergeti. Przełęcz jest dobrym miejscem do aklimatyzacji. Powietrze na tej wysokości jest już dość rozrzedzone, ale następne miejsce na postój znajduje się sporo wyżej. Pokonanie takiej wysokości w ciągu dnia oznacza znalezienie się w ciągu kilku godzin o dwa kilometry wyżej. To ogromny przeskok, który może sprawić, że ludzki organizm się zbuntuje. Dla własnego bezpieczeństwa lepiej jest uniknąć takiej sytuacji. To po prostu musi skończyć się kiepskim samopoczuciem, które zamieni wyprawę w koszmar.
Kolejny etap wyprawy na Kazbek, czyli z przełęczy Arsza do Stacji Meteo
Po nocy czas na kolejne podejście. Tym razem z przełęczy Arsza do Stacji Meteo. To główna baza pod Kazbekiem. Mimo że jest to oficjalna baza, to nie spodziewaj się w niej żadnych luksusów. To stary budynek, w którym są ustawione piętrowe prycze. W Stacji można również zakupić gotowe posiłki oraz wodę – ale należy spodziewać się wysokich cen, w związku z tym warto rozważyć zabranie własnej kuchenki gazowej i przygotowywać posiłki we własnym zakresie. Droga do stacji prowadzi przez niewielką dolinkę, a następnie skalny grzbiet w kierunku lodowca. Na tym odcinku podłożem jest lód. Jest on stabilny, ale by go pokonać mogą przydać się raki. Szczególnie trudny jest odcinek długości około kilometra. Później, czyli po drugiej stronie lodowca ścieżka przechodzi przez kruche zbocze. Na szczęście Stacja Meteo znajduje się tuż nad nim. Ta droga zajmuje około 4 godzin. Po takiej wędrówce na pewno należy Ci się odpoczynek. Możesz więc odpocząć w Stacji albo za zdecydowanie niższą opłatą rozbić namiot obok niej. Jeśli chodzi o dostępne wygody, to oba te rozwiązania są porównywalne. W budynku po prostu jest cieplej.
Teoretycznie następnego dnia można by wyprawić się na szczyt i zakończyć wyprawę. W rzeczywistości jednak do wierzchołka jest aż 1350 metrów w pionie. To zbyt dużo, by porywać się na taką wysokość za jednym podejściem. Z tego powodu lepiej jest kolejny dzień poświęcić na krótsze wyjście aklimatyzacyjne, a atak na szczyt odłożyć w czasie. Po nocy spędzonej w bazie można udać się na wędrówkę wzdłuż lodowca. To trasa, którą trzeba będzie pokonać także po to, by wejść na sam szczyt, więc aklimatyzację można połączyć z rozpoznaniem terenu. To na pewno usprawni główne podejście. Atak na szczyt odbywa się nocą, dlatego ważne jest, by poprzedniego dnia położyć się jak najwcześniej i postarać się wypocząć. Wejście na szczyt i powrót z niego zajmują od 10 do 14 godzin, więc obóz trzeba opuścić około 2 w nocy. To najlepsza pora, by wyruszyć w trasę. By być przygotowanym na tak długi odcinek, warto zabrać ze sobą gorącą herbatę do termosu.
Podejście w kierunku lodowca Gergeti
Droga rozpoczyna się podejściem w kierunku lodowca Gergeti. By do niego dotrzeć, trzeba minąć dwa punkty orientacyjne – Biały Krzyż i Czarny Krzyż. Za nimi zacznie się najtrudniejsza część trasy. Tutaj raki są już obowiązkowe. Koniecznie trzeba też przewiązać się liną i mieć czekan w pogotowiu. Dość szybko można zauważyć, że gołe skały zmieniły się w lód. W świetle latarki mogą nawet wyglądać dość przerażająco, bo konieczne jest szukanie szczelin w białej i na pozór gładkiej powierzchni. Po prawie trzech godzinach znajdujemy się na płaskowyżu. Tutaj lodowiec wypełnia całą dolinę, a trasa na sam szczyt jest już wyraźnie widoczna. Prowadzi ona przez dość prosty trawers. Podejście nie jest trudne fizycznie, ale na pewno jest wymagające psychologiczne. Znajdujemy się w końcu na niemal 5000 m n.p.m. Ostatni etap to strome podejście długości kilkudziesięciu metrów na sam wierzchołek Kazbeku. Stąd doskonale widać panoramę Kaukazu i bardzo daleką dolinę Kazbegi, do której musimy wrócić. Po zdobyciu szczytu powrót odbywa się dokładnie tą samą trasą, choć operujące wyżej słońce może wpływać na to, że podłoże będzie mniej stabilne. Konieczna jest więc ostrożność. Teoretycznie można stąd wrócić bezpośrednio do Stepacmindy… ale lepiej jest zrobić sobie odpoczynek w Stacji Meteo i podzielić trasę na dwa etapy.