fbpx
Zobacz więcej
MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!" | Blog Podróżniczy 4challenge.org
14 lutego 2025

MARCIN MIOTK dla 4challenge„Everest dał mi skrzydła!”

Naszym dzisiejszym gościem jest Marcin Miotk, himalaista, alpinista i lider 4challenge. W rozmowie z naszą agencją opowiedział o historycznym zdobyciu Mt. Everest bez tlenu, swojej górskiej filozofii oraz wspólnych projektach z 4challenge.

Piotr Zając|4challenge: Cześć, dzień dobry. Na początku rozmowy chciałem przytoczyć Twoje najbardziej znane osiągnięcie, Twój sukces, czyli pierwsze polskie wejście na Mt. Everest bez tlenu. Skąd ten pomysł, żeby zmierzyć się z tym ekstremalnym wyzwaniem? Co Cię napędzało do realizacji tego celu?

Marcin Miotk: …to była na pewno droga. Na początku w ogóle nie myślałem o Evereście, choć góry wysokie były na horyzoncie. Zgłębiając literaturę, czytając książki, artykuły, w końcu dotarło do mnie, że żaden z Polaków nie był na Evereście bez tlenu. Mimo wielkich osiągnięć: Kukuczka, zimowe wejście, tlen zawsze się gdzieś tam pojawiał. Jak Krzysiek Wielicki i Leszek Cichy wchodzili zimą, to było wiadomo, że się wspomagali tlenem. Tak naprawdę ta myśl mi zakiełkowała po zdobyciu dwóch ośmiotysięczników: Sziszapangma i Cho Oyu . Szczególnie tego drugiego, Cho Oyu (8200m npm) w dobrym, szybkim stylu z obozu drugiego. Uwierzyłem w to, że mogę to zrobić! Wtedy zacząłem o tym coraz poważniej myśleć i tę wyprawę organizacyjnie „popychać”, żeby się odbyła.

MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” - Wspinaczka na Annapurnę | Blog Podróżniczy 4challenge.org
MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” – Wspinaczka na Annapurnę | Blog Podróżniczy 4challenge.org

Marta Mazur-Sokołowska|4challenge: Co osobiście wpłynęło na Twoją decyzję, żeby iść bez tlenu. Czysta rywalizacja, czy chęć sprawdzenia siebie w tak trudnych warunkach?

MM: Chęć sprawdzenia siebie. Miałem takie podejście i mam, że nie chcę nikomu niczego udowadniać. Stwierdziłem, że wchodzę albo bez tlenu, albo nie wchodzę w ogóle. Tak naprawdę faktu, że nie wejdę, nie rozważałem w kategoriach porażki, że coś się nie udało. Do tej pory kiedy jadę na jakąś wyprawę (jak w zeszłym roku, gdy byłem na Makalu – nie wszedłem, doszedłem na 8100, też bez tlenu) moja filozofia polega na tym, że wchodzę bez tlenu tam, gdzie się da, tam gdzie się czuję i to mi sprawia większą radość, niż wchodzenie z tlenem. Góry są dla każdego, a moja filozofia jest właśnie taka. Z tym się wiąże też ciekawa historia. Jak byłem w bazie pod Everestem, to wszyscy, kiedy była kolacja – trwała parę godzin – rozmawiali o pogodzie, tlenie… No i tak wokół tego stołu padały pytania: ile masz butli? W którym obozie? A ty? Każdy zamykał oczy, patrzył w niebo i wyliczał: obóz pierwszy – trzy butle, obóz kolejny… Padło na mnie: ile masz butli? Odpowiedziałem, że nie mam żadnych butli. Wzbudziło to powszechne zdziwienie: jak to? Żadnych butli? Co ty tu robisz? W pewnym momencie zwątpiłem w to, czy dobrze robię, czy mówiąc kolokwialnie – nie przeginam. Nie miałem nawet takiego „tlenu zapasowego”. Stwierdziłem, że będę wchodził na zasadzie: „tak jak się będę czuł, a jak nie, to zawrócę, nie będę pchał się ostatkiem sił” i to się sprawdziło. Do tej pory nie wiem, czy jakbym miał tlen, czy bym go nie użył, bo zmęczenie jest potworne. Cały świat się zamyka w trzech liczbach. Robisz: raz, dwa, trzy… Trzeci krok i tak naprawdę na ostatnim etapie odpoczywasz. To było w sumie wesołe w tej bazie, z liczeniem tych butli. (…) Everest „dał mi skrzydła” do realizacji kolejnych marzeń. Nigdy nie byłem osobą, która nie wierzy w siebie, ale to było dodatkowym paliwem do działania – i to nie tylko w życiu górskim, ale w podejściu do różnych wyzwań. Podejście, że wszystko da się zrobić, jeśli człowiek jest zdeterminowany, pełen pasji, dobrze planuje, jest zdyscyplinowany. Chyba do dziś mi towarzyszy takie podejście.

MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” - Everest North Face | Blog Podróżniczy 4challenge.org
MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” – Everest North Face | Blog Podróżniczy 4challenge.org

MM-S|4challenge: Wspomniałeś o Makalu, wróćmy do tego na chwilę. Mam jeszcze jedno pytanie, od Pawła (Sokołowskiego, CEO 4challenge, przyp. agencja): co skłoniło Cię do odwrotu?

MM: Od samego początku jechałem z nastawieniem, jak na każdą inną wyprawę na ośmiotysięcznik, że wchodzę bez tlenu i zobaczymy, co się wydarzy. Niektórzy mają takie podejście, że biorą jedną zapasową butlę. (…) Moja filozofia jest trochę inna. Tak naprawdę byłem zupełni sam. Doszedłem na 8100m npm, a to było 300, 400 metrów przed szczytem. Wokół nie było nikogo, już się robiło jasno – było około 7 godziny rano. Zobaczyłem, że ze szczytu schodzi jakiś Szerpa, co mnie zdziwiło. Powiedział mi, że się zgubił, że schodzi na dół. Wtedy zupełnie „zgłupiałem”. On poszedł, a ja zostałem, sam. Co prawda była siódma, ale według niektórych jest teoria, że powinienem być o tej porze w okolicach szczytu. Wtedy zacząłem kalkulować: może wejdę na szczyt, w okolicach popołudniowych, może zejdę – tylko wtedy już nikogo tam nie będzie: żadnych Szerpów, żadnych innych uczestników wypraw. Jeśliby mi się coś stało, nawet banalne potknięcie, skręcenie kostki, to już tam zostanę… Wtedy medytowałem, podjąłem decyzję i zacząłem schodzić, koncentrować się na tym. Zszedłem sam, w dobrej formie. Myślę, że byłem świadomy, że podjąłem taką decyzję. W górach, to co widziałem, na moim pierwszym ośmiotysięczniku (co było 25 lat temu na Sziszapangmie – 1999 rok), ludzie najwięcej problemów mają, bo źle oceniają swoją sytuację. Jest takie słynne powiedzenie, że szczyt jest półmetkiem. (…) Nie przypadkowo 70% wypadków zdarza się w zejściu. Ludzie są zmęczeni, po drugie jest euforia i często brak koncentracji… Te wszystkie moje doświadczenia, które zebrałem, zaważyły na tym, że postanowiłem schodzić. Paradoksalnie z tej wyprawy jestem bardzo zadowolony, bo była super atmosfera, sporo Polaków: była Dorota (Rasińska-Samoćka, przyp. agencja), był Oswald (Rodrigo-Pereira, przyp. agencja), Bartek Ziemski, Waldek Kowalewski, także byliśmy jedną z najliczniejszych nacji. (…)

MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” - Makalu 2024 | Blog Podróżniczy 4challenge.org
MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” – Makalu 2024 | Blog Podróżniczy 4challenge.org

PZ|4challenge: Czyli dla Ciebie duże znaczenie ma sama droga? Nie tylko szczyt, tylko droga, którą przechodzisz i to, czego doświadczasz podczas wyprawy?

MM: Mam w sobie jakąś determinację wejścia na szczyt. Nie mam luźnego podejścia, że jadę i zobaczę, co się wydarzy… Mam sportowe podejście: dużo biegam, uprawiam różnych sportów, ale to nie może być za wszelką cenę.

MM-S|4challenge: Czy to wynika z tego, o czym wspomniałeś w poprzedniej rozmowie, że już jesteś „spełniony w górach wysokich”?

MM: Myślę, że tak. Nie mam ambicji robienia jakiejś Korony Himalajów… Wydaje mi się, że jestem spełniony. Chcę czerpać radość, nazwijmy to, z procesu, raczej z przebywania w górach, niż z samego zdobywania szczytów. Moja ambicja jest taka, żeby jeszcze wejść na jakiś wysoki szczyt, ale życie pokaże, czy to się uda czy nie. Nic za wszelką cenę.

PZ|4challenge: Czy masz już w związku z tym sprecyzowane plany?

MM: Jest szansa, że pojadę wiosną w tym roku w Himalaje. Poprowadzę dla 4challenge trekking pod Manaslu  i przy tej okazji wszystkich na niego zapraszam, bo podobno są jeszcze jakieś ostatnie wolne miejsca. Później jest wyprawa na Mera Peak organizowana także przez 4challenge, sześciotysięcznik – tutaj też zapraszam . W Nepalu, jest duża szansa, że będąc zaaklimatyzowanym, zechcę to wykorzystać i dołączę do jakiejś wyprawy. Jednak moje podejście jest takie, że wszystko rozegra się w samym Nepalu. Zabiorę sprzęt wysokogórski, ale to wszystko zależy od tego jak się będę czuł i od wielu innych czynników. Jeśli na miejscu się wszystko dobrze ułoży, to plan jest taki, żeby coś wysokiego jeszcze zdziałać.

MM-S|4challenge: Wspomniałeś o wspólnych wyprawach z naszą agencją 4challenge, które będziesz prowadził. Stąd moje pytanie, co jest dla Ciebie ważne, kiedy podejmujesz się roli lidera grupy? To jest jednak inny rodzaj drogi, niż wtedy, gdy idziesz solo.

MM: Odpowiem tak: ludzie często pytają, po co chodzicie w te góry? Jest dużo różnych odpowiedzi. Moja pierwsza myśl, to: dla ludzi! Poznałem mnóstwo fantastycznych osób podczas mojej przygody z górami – czy to w Tatrach, Alpach, Himalajach… Tak naprawdę cała otoczka gór, plus fajni ludzie… W takie miejsca, na takie trekkingi nie jeżdżą przypadkowe osoby, a raczej ludzie o pewnych wartościach, o pewnym spojrzeniu na świat. Czas spędzony w górach z innymi jest dla mnie bardziej „jakościowy”. Rozmowy, wspólne przebywanie – to jest moja główna motywacja. Nie będę ukrywać, że też detoks od miasta, od wszechobecnego pędu. Choć teraz jest trochę inaczej. Pamiętam, kiedy byłem na pierwszej wyprawie, to nie było ani Internetu, ani telefonów satelitarnych. Wtedy człowiek przyjeżdżał po dwóch miesiącach, to zupełnie nie wiedział, co się dzieje. Teraz są komunikatory satelitarne, więc jest kontakt, ale nadal jest to detoks dla ducha i ciała.

MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” - Pik Kommunizma - obóz na 6800m | Blog Podróżniczy 4challenge.org
MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” – Pik Kommunizma – obóz na 6800m | Blog Podróżniczy 4challenge.org

PZ|4challenge: Mam pytanie związane z wyprawami, które będziesz dla nas prowadził (dla 4challenge, przyp. agencja). Jakie przygotowania rekomendujesz przed wspólną wyprawą? Zarówno trekking wokół Manaslu, jak i wejście na Mera Peak?

MM: Myślę, że głównie trzeba brać pod uwagę ćwiczenia kondycyjne. Każdemu polecam bieganie. Nie trzeba od razu biegać „długich” kilometrów, nie chodzi też o duże tempo, tylko żeby wysiłek trwał co najmniej godzinę i potem możemy go zwiększać. Nawet jeśli ktoś dopiero zaczyna, to niech kilkaset metrów idzie, kilkaset przebiegnie, bo nikt nie rozpoczyna od razu od ogromnych dystansów. Ważnym jest przyzwyczajać organizm do wysiłku. Lepszy jest długi marszobieg niż krótki, intensywny bieg na 5 km. Poza tym uważam, że warto się wzmacniać, mam tu na myśli proste ćwiczenia na siłowni. I nie mam tu na myśli dźwigania ciężarów, a raczej przysiady z lekkim obciążeniem, czy pompki, podciąganie. Dużo ćwiczeń z ciężarem własnego ciała. Równie ważna jest regeneracja. Nie można przesadzać z ilością treningów, trzeba wysiłek dawkować i adaptować organizm do wysiłku, wysokości, obciążenia. Organizm też musi mieć czas, żeby kolokwialnie mówiąc, to „przetrawić”. Pozostałe dwa miesiące do wyjazdu, to jest wystarczająca ilość czasu, żeby się przygotować. (…)

MM-S|4challenge: Chciałam też zapytać o Twoją przerwę od gór wysokich, ośmiotysięczników. Z czego ona wynikała?

MM: Mmm… Po pierwsze praca. W przeszłości miałem „poważną pracę” w dużej firmie. Uważam za swój sukces, to że pracując w korporacjach, udawało mi się wyjeżdżać na kilkumiesięczne wyprawy. To nie był standard. Standardem był dwutygodniowy urlop, a mnie kilka razy nie było po dwa, trzy miesiące. Wbrew pozorom jeździłem na wyprawy po Evereście. Skompletowałem Śnieżną Panterę (wyróżnienie nadawane po zdobyciu pięciu siedmiotysięczników: Szczyt Zwycięstwa, Chan Tengri, Szczyt Ismaila Samaniego, Szczyt Korżeniewskiej, Szczyt Lenina, przyp. agencja). W 2010 roku byłem na K2, w 2013 na Dhaulagiri. Jeździłem, ale z mniejszą intensywnością. Miałem inne priorytety, ale góry cały czas były w tle. Jak to moi znajomi często mówili, jest o mnie trochę za cicho, ale nigdy nie miałem wewnętrznej potrzeby, żeby się „rozgłaszać” ze swoimi działaniami. (…)

PZ|4challenge: Czyli preferujesz raczej mniej oczywiste, komercyjne kierunki? Zwróciłem uwagę na Trawers Aconcagua, czy wyprawę nad Bajkał, gdzie zdobywałeś szczyty wokół Bajkału.

MM: Tak, choć to wszystko zależy… Wracam tu do wątku ludzkiego, czyli z kim i gdzie. Do tych nieoczywistych wypraw dodałbym Nanda Devi East. Przepiękna góra w Indiach, którą Polacy pierwszy raz zdobyli w 1939 roku. Niesamowite miejsce, niesamowity trekking pod tę górą i sama wspinaczka. W górach szukam, nawet w polskich Tatrach, braku tłoku. Dlatego staram się jeździć w mniej oczywiste pory roku. Nawet jeśli zdarzy mi się być gdzieś w okresie, w którym jest więcej osób, to staram się na śniadanie być już z powrotem w dolinach. Nie mam nic przeciwko ludziom, ale zbyt duża ilość ludzi na szlaku może powodować zagrożenia. Mój osobisty odbiór gór jest lepszy, gdy tych ludzi jest mniej niż więcej. (…)

MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” - Nanda Devi East | Blog Podróżniczy 4challenge.org
MARCIN MIOTK dla 4challenge „Everest dał mi skrzydła!” – Nanda Devi East | Blog Podróżniczy 4challenge.org

PZ|4challenge: A jakie towarzyszyły Ci emocje, odczucia podczas zdobywania Śnieżnej Pantery? Czy któryś ze szczytów zapadł Ci szczególnie w pamięć?

MM: Uważam, że Śnieżna Pantera to trochę zapomniany, a według mnie rewelacyjny plan na rozpoczęcie swojej przygody z górami wysokimi. Zwykle po Aconcagua niemal wszyscy ruszają w Himalaje… Jest Pik Lenina, na który 4challenge też robi wyprawy (https://4challenge.org/wyprawy/?kierunek=&szczyty=pik-lenina&terminy=), Pik Komunizma (inna nazwa Szczyt Ismaila Samaniego przyp. agencja), Pik Pobiedy (inna nazwa Szczyt Zwycięstwa przyp. agencja), Pik Korżeniewskiej – to są wg. mnie fantastyczne szczyty, to są himalajskie wysokości. Kiedyś za ułamek ceny Himalajów (a nadal te wyprawy są znacznie tańsze), widoki niesamowite, ludzie też fantastyczni – Polacy są tam traktowani niemal jak swoi… Pik Pobiedy, legendarny szczyt, a wejście na niego prowadzi kilkukilometrową granią na 7tys m npm i jest to duże wyzwanie. Wspinacze z tamtego rejonu świata mają takie powiedzenie: „Nie mów ile razy byłeś na Evereście, powiedz mi, czy wszedłeś na Pik Pobiedy”. Jest w tym dużo prawdy, po tym co tam widziałem (…) Zdecydowanie najtrudniejszy, ta grań, która jest do pokonania, jest bardzo wymagająca. Zdarzają się lata, że nikt nie wchodzi na ten wierzchołek. Jest tam też dość specyficzna pogoda. Pik Pobiedy jest takim murem, który oddziela pustynię i jest pierwszą przeszkodą, którą napotyka na swojej drodze wiatr. Średnio są tam dwa, trzy dni w roku, kiedy jest „szczytowa” pogoda. To wszystko razem powoduje, że zdobycie tego szczytu jest dość trudne, ale daje dużo satysfakcji. (…)

MM-S|4challenge: Jakie masz marzenia i plany górskie na najbliższe lata?

MM: Chcę spędzać czas w górach, chcę mieć czas na góry. Są pewne miejsca, które chcę zobaczyć: Patagonię, może dokończyć Koronę Ziemi, bo brakuje mi tylko Carstensz Pyramid i Vinson. Nie są to jednak rzeczy, które mnie stresują, raczej czekam na dobry moment – pojadą fajni ludzi, a ja z nimi. Chcę się cieszyć górami w odpowiednim czasie, z odpowiednimi ludźmi. (…)

PZ, MM-S|4challenge: Serdecznie dziękujemy za spotkanie i… widzimy się podczas realizacji wspólnych projektów z naszą agencją!

Rozmowa: Marta Mazur-Sokołowska, Piotr Zając|4challenge

Opracowanie: Marta Mazur-Sokołowska|4challenge