fbpx
Zobacz więcej
Relacja z wyprawy na Sokotra - majestatyczne widoki na Sokotra o zachodzie słońca - blog 4challenge
14 grudnia 2023

Relacja z wyprawy na Sokotra

Poranek w Abu Dhabi, próbuję zerknąć na Flight Rada czy nasz lot na Skórę nie opóźnia się. Jednak nie ma szans, nigdzie w internecie nie ma takiej informacji, tak jakby samolot nie istniał. Dopiero na lotnisku pojawia się na tablicy odlotów. Na szczęście jest na czas.  Bilety lotnicze zostały zakupione przez lokalną agencję, innej opcji nie było. Co więcej proces kupna, ilości wymaganych dokumentów świadczy o ogromnych trudnościach, które wiążą się z dotraciem na jemeńską wyspę. 

Na pokładzie samolotu typ podróżnych jest podzielony. Część z nich to nieliczna grupka szczęściarzy, którzy zmierzają na Sokotrę w celach turystycznych. Każdy między sobą nawiązuje kontakt, następuje wymiana zdań. Na jak długo lecisz? Jakie macie plany? Szczęściarze z nas, że mamy okazję tam dotrzeć, prawda? Są to podróżnicy, który będziemy mijać przez nasz cały pobyt, innych na wyspie nie ma. Wynika to przede wszystkim z niewielkiej ilości lotów, które docierają na miejsce. Jedną z opcji jest bezpośredni lot z stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Drugą zaś, nieco bardziej skomplikowana, podróż z Kairu do miasta Aden, które znajduje się w południowej części Jemenu. Następnie lot na Sokotrę. Lot obsługiwany jest przez Yemen Airway,  linie lotnicze, które później okażą się całkiem dobrym przewoźnikiem. 

 

Dzień 1, czyli noc w stolicy i zachwyt okolicą w potwornym upale

 

Pierwszy dzień na wyspie głównie spędzamy z stolicy. Musimy wymienić pieniądze, omówić plan naszej wycieczki oraz przepakować nasze bagaże na kolejne dni trekkingu. Samo miasto nie robi pozytywnego wrażenia. Dużo w nim chaosu, śmieci, gwaru. Szczególnie mając w głowie to, jak piękna natura czeka na nas za rogiem. Po południu udajemy się na jedną z plaż, nad którą góruje wydma. Ogromny zachwyt, widoki oceniamy jako piękne, nie wiedzą jeszcze, że to dopiero przedsmak. 

 

 

Trekking rozpoczynamy następnego dnia rano. Ruszamy w ogromnym upale. Pot leje się z czoła niemiłosiernie. Na lunchu pojawia się jednak możliwość kąpieli w lokalnej rzece. Natura stworzyła oczka wodne, które nazywamy “wannami”. Miejsce to było zbawienne, szczególnie zważając na okoliczności i piękne widoki. Pierwszy nocleg w górach równie zachwyca. Rozbijamy nasz obóz na wzgórzu, skąd rozpościera się przepiękny widok na najwyższe szczyty pasma górskiego Hajhir. Wieczór zaś spędzamy przy ognisku integrując się między sobą oraz lokalnymi mieszkańcami. Nieświadomi jeszcze, że tak będzie wyglądał nasz każdy wieczór. 

 

Dzień 2, czyli wspinaczka na Sokotrę i psikusy pogodowe

 

Drugi dzień trekkingu rozpoczynamy od wejścia na najwyższy szczyt Sokotry – 1525 metrów nad poziomem morza. Pogoda jednak jest nieco chłodniejsza, wędrówka zaś odbywa się we mgle. Po ponad godzinie nasz przewodnik informuje nas, że dotarliśmy do celu. Jednak coś podpowiada nam, że to nie do końca prawda. Zza mgły ukazuje się kolejne wzniesienie, po długiej rozmowie udaje się namówić lokalnych na wejście jeszcze wyżej. Docieramy tak wysoko, aż nie pojawiają się trudności w swobodnym wejściu. Dalej lepiej nie wybierać się bez porządnego sprzętu wspinaczkowego. Zrezygnowani kierujemy się z powrotem na dół. Nagle, ku naszemu zdziwieniu mgła podnosi się, ukazuje się bezkres sokotrzańskich gór. Piękny widok, który bez wątpienia na długo pozostanie w naszej pamięci.

 

 

Dzień podobnie kończymy przy okolicznej rzece, która staje się naszym spa. Później pozostaje już tylko biesiada przy świetle ognia. 

 

Dzień 3, czyli trekking trwa, a my zdobywamy kolejne piękne miejsca

 

Ostatni dzień trekkingu, równie zachwycający, doprowadza nas do chronionego terenu, na którym znajdują się tzw. Drzewa Smoczej Krwii. Wyjątkowa roślina, której żywica faktycznie przyjmuje czerwony kolor. Kolejny dzień pełen zachwytów, życia w zgodzie z rytmem dobowym oraz kąpieli w naturalnych basenach. Nic dodać, nic ująć.  Po zakończonym treningu kierujemy się w tereny nadmorskie. Większość kolejnych nocy odbywamy na plażach, w niedalekiej odległości od linii brzegowej. Daje nam to niepowtarzalną możliwość porannych kąpieli o wschodzie słońca.

 

Dzień 4 dniem wędrówki – cel? Nurkowanie, plaża Arher i wschód słońca

 

Wczesnym rankiem ruszamy na miejsce startu naszej wędrówki. Już z daleka widzimy piękny kanion, do którego zaraz będziemy schodzić. Nie jesteśmy jednak świadomi tego co kryje się na samym dole. Po dotarciu na miejsce, odbiera nam mowę. Naturalny basen, który ciągnie się wzdłuż doliny. Białe skały sprawiają, że woda jest krystalicznie błękitna. Kąpieli nie ma końca! Każdy bez dyskusji odkłada zegarek aby bez limitu móc cieszyć się tym pięknem. Doświadczamy czegoś w rodzaju naturalnego spa, czegoś co nikt wcześniej nie widział.  Przyszedł również czas na długo wyczekiwane nurkowanie. Kilka osób z grupy wybrała się na tzw. scuba diving, odkrywając podwodny świat z zupełnie innej perspektywy. Reszta za to została przy snorkelingu, ciesząc się przybrzeżną rafą. Ilość pięknych ryb oraz innych stworzeń morskich takie jak żółwie cieszyła oczy. Był to cudowny moment zatrzymania się, chwili dużej bliskości z naturą, podziwiania zupełnie innego świata. 

 

 

Największe wrażenie jednak robi na nas plaża Arher, która charakteryzuje się przepięknymi wydmami, rozpościerający się ponad Morze Arabskie. Oczywiście nie mogliśmy odpuścić sobie wejścia na jedną z nich w okolicznościach wschodzącego słońca.  Co więcej, chętnie decydują się spędzić noc na wydmie. Pakujemy śpiwory, zapas wody i wyruszamy po skończonej kolacji na jedną z nich. Trafiliśmy akurat na pełnię, która sprawia, że wszystko zostaje oświetlone przez całą noc. Jednak najpiękniejszy widok ponownie pojawia się o poranku. Czerwone słońce wyłania się znad górskich szczytów, zwiastując kolejny dzień na wyspie. 

 

Dzień 5, czyli trekking do jaskini Hoq

 

Tego dnia czeka nas trekking do jaskini Hoq. Zaczynamy od ponad godzinnego podejścia, które nie okazuje się tak proste. Największą przyczyną był upał, który spowalniał tylko nasze ruchy. Jednak po dotarciu do jaskini, klimat nieco się zmienia. Zważając również na widoki, każdy zapomina o upale, przechodzi w zachwyt nad tym co widzi. Godzinny spacer po jej wnętrzu, z latarkami w ręku, jest jednym z piękniejszych przeżyć jakie można doświadczyć na Sokotrze. Ilość formacji jakie znajdują się wewnątrz oszałamia. 

 

Dzień 6 = trekiing, naturalny basen oraz niezapomniany rejs

 

Następny dzień również zapowiada lekki trekking. Tym razem do naturalnego basenu, który znajduje się na terenie chronionym Homhil. Sam fakt tego, że na koniec wędrówki czeka nas kąpiel w chłodnym zbiorniku, sprawia, że motywacja do wejścia na górę zwiększa się. Widok zapiera dech w piersi. Naturalny basen, który został utworzony na półce skalnej, do którego wpada mały wodospad brzmi i wygląda jak kraina z bajki. My w dodatku mamy możliwość spędzić tam pięknego przedpołudnia.  Podczas ostatniego dnia na wyspie zaplanowany był rejs na niedostępną z lądu plaże Shoab. Podzieliliśmy się na grupki, wsiedliśmy do lokalnych łodzi. Sama droga na miejsce była nie lada przygodą. Zamknęliśmy przez fale, podskakując na każdej z nich. Kiedy ku naszym oczom ukazała się plaża, odebrało nam mowę. Biały piasek, turkusowa woda, w dodatku na miejscu nie było nikogo innego oprócz nas. Czy można chcieć więce? 

 

Ostatni dzień wspaniałej wyprawy na Sokotrę

 

Po dotarciu do stolicy wyspy, Hodiboch, odbyliśmy pamiątkowe zakupy. W nasze ręce przede wszystkim wpadły piękne, skotrzańskie szale, wyroby z liści bananowca, pyszne daktyle oraz przyprawy. Panie czekało jeszcze jedno wyjątkowe spotkanie. Dostałyśmy zaproszenie do domu naszego przewodnika, gdzie kobiety zrobiły nam piękne tatuaże z henny na dłoniach oraz stopach. Śmiechu, tańców  oraz rozmów nie było końca. Było to bardzo ciepłe przywitanie, wieczór podczas, którego miałyśmy okazję jeszcze bardziej zbliżyć się do lokalnej społeczności. Niestety z tyłu głowy cały czas była świadomość wczesnej pobudki. Następnego dnia, z samego rana czekała nas droga na lotnisko oraz dwudniowy powrót do Polski. Myślę jednak, że wspomnienia z Sokotry na długo pozostaną w naszej pamięci. Bez wątpienia było to jedno z najpiękniejszych oraz najbardziej zachwycających miejsc jakie dotychczas miałam okazję odwiedzić.