Majestatyczna, ośnieżona góra wznosząca się ponad sawannami, gdzie pasą się słonie i żyrafy – taki obrazek pojawia się w głowie na myśl o Kilimandżaro, najwyższej górze kontynentu afrykańskiego.
Widok ten jest niesamowicie popularny i znany wielu osobom, a jednak samo wejście na szczyt owiane jest legendą wiecznych śniegów Kilimandżaro i dzikiej Afryki. Marzy Ci się wyprawa na najwyższy szczyt Czarnego Lądu? Nie wiesz, od czego zacząć i czego się spodziewać? Kilimandżaro nie wymaga doświadczenia alpinistycznego ani specjalnych umiejętności! To góra dla każdego!
OD CZEGO ZACZĄĆ?
Organizacja wyprawy na Kilimandżaro zaczyna się od wykupienia pakietu w miejscowej agencji turystycznej, bądź skorzystania z usług jednej z polskich agencji wyprawowych. Jest to pierwszy krok, którego nie można ominąć – bowiem na najwyższą górę Afryki nie można wejść samodzielnie. Znajduje się ona na terenie parku narodowego, aby zacząć nasz trekking w stronę szczytu, musimy wykupić specjalne pozwolenie oraz lokalnych przewodników, kucharzy i tragarzy.
Pakiet oferowany przez agencje wyprawowe zwykle obejmuje: pozwolenie na zdobywanie szczytu, namioty/domki na trasie, pełne wyżywienie oraz całą grupę ludzi pracującą na to, by wyprawa przebiegła pomyślnie (zwykle na jednego uczestnika przypada 3 pracowników – czyli np. przy 15-osobowej grupie pracuje na nią około 45 osób!). Wykupienie całego pakietu oraz przewodników, tragarzy i kucharzy jest obowiązkowe – bez niego nie zostaniemy wpuszczeni na teren parku. Warto planować wyprawę w kilka osób, dlatego że koszty pracowników i sprzętu rozkładają się na uczestników – pakiet dla jednej czy dwóch osób będzie kosztował nas znacznie więcej niż dołączenie do większej grupy.
Po wyborze agencji należy wybrać termin. Wyprawy na Kilimandżaro odbywają się przez większość roku poza porą deszczową. Najlepsza pogoda jest od czerwca do października oraz od grudnia do lutego, wtedy też jest sezon na zdobywanie szczytu.
Następnie trzeba kupić bilety lotnicze do Tanzanii lub Kenii i zacząć trenować! 🙂
TRUDNOŚCI
Na szlaku nie ma żadnych technicznych trudności. Jednak nie można zapomnieć o różnicy wysokości i odległościach. Zdobycie Dachu Afryki poprzedza kilkudniowy trekking, podczas którego czeka nas pokonanie kilkudziesięciu kilometrów. Należy być przygotowanym na wielogodzinne wędrówki, dzień po dniu bez odpoczynku.
Do tego dochodzi jeszcze sama wysokość nad poziomem morza – wychodzi się bowiem na prawie 6 tysięcy metrów! Na tej wysokości powietrze jest bardzo rozrzedzone, potocznie mówi się, że 'brakuje tlenu’. Zanim zdecyduje się na wyprawę, trzeba mieć świadomość tego, jak organizm ludzki reaguje na wysokogórskie warunki i jakie są związane z tym zagrożenia. Dobrze jest wiedzieć co nieco o procesie aklimatyzacji, czyli o przyzwyczajaniu się organizmu do rozrzedzonego powietrza i niższego ciśnienia atmosferycznego.
Każdy człowiek aklimatyzuje się inaczej
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, jak będziemy się czuli pierwszy raz wchodząc na taką wysokość. Każdy, niezależnie od poziomu wytrenowania, wieku czy płci jest narażony na chorobę wysokościową (AMS). Pojawia się ona, kiedy organizm nie jest w stanie poradzić sobie z raptownym zdobywaniem wysokości. Na poprawny przebieg aklimatyzacji wpływa szereg czynników – aby organizm mógł przyzwyczaić się do nowych okoliczności, musimy o niego dbać – ważne jest, aby pić dużo płynów (min. 3-4 l na dobę) i dobrze się odżywiać.
Równie ważna jest regeneracja i utrzymywanie ciepła – zmęczenie i wychłodzenie, tak samo jak odwodnienie lub brak dostarczanej odpowiedniej ilości energii z pożywienia, będzie spowalniało proces aklimatyzacji. Ponieważ na Kilimandżaro wysokość zdobywa się dość szybko, często uczestnicy odczuwają ból głowy, osłabienie, problemy żołądkowe oraz inne objawy choroby wysokościowej. Dlatego też należy monitorować stan swojego organizmu i mieć przygotowaną apteczkę wysokogórską. Zwykle objawy te przechodzą po jednym lub dwóch dniach i nie wpływają na szanse zdobycia szczytu.
SPRZĘT
Wejście na Dach Afryki nie wymaga żadnego specjalistycznego sprzętu – wystarczą nam porządne, mocne buty trekkingowe za kostkę, kijki trekkingowe, latarka czołowa i ubrania na każdą pogodę (od upału i deszczu, kiedy przechodzimy przez las deszczowy, po mróz i wiatr, podczas ataku szczytowego – temperatury mogą spaść nawet do -15 stopni Celsjusza!). Do spania trzeba mieć tylko swój śpiwór – agencja zapewnia namioty i maty.
PRZEBIEG TREKKINGU
Na szczyt Kilimandżaro wiedzie 6 dróg od strony Tanzanii i 2 drogi od strony Kenii. Najczęściej wybierane są dwie drogi zaczynające się w Tanzanii – Machame Route (zwana też Whiskey Route) oraz Marangu Route (nazywana również Coca-cola Route). Ta pierwsza jest trochę trudniejsza, ale też dłuższa, co daje uczestnikom więcej czasu na dobrą aklimatyzację. Uważana jest również za znacznie ładniejszą i ciekawszą drogę. Na drodze Machame śpimy w namiotach, a na Marangu w domkach czteroosobowych.
Trekking zwykle trwa 5-6 dni.
Każdy dzień na trasie to około 6-8 godzin marszu, idzie się powoli, na lekko – czyli tylko z małym plecakiem. Duże plecaki niosą tragarze. Po czterech dniach wędrówki docieramy do obozu na około 4500 m n.p.m, skąd zaczyna się atak szczytowy. Aby dotrzeć na szczyt zaraz po wschodzie słońca, wychodzimy z namiotów koło północy. Jest to na pewno najtrudniejszy dzień ze względu na długie podejście i pokonywaną różnicę wysokości, ale uwierzcie mi, uczucie zdobycia najwyższej góry Afryki rekompensuje zmęczenie! Na szczycie mamy czas na zrobienie zdjęć, a potem kierujemy się z powrotem w stronę obozu. Należy pamiętać, że osiągnięcie szczytu to jeszcze nie koniec wędrówki, zawsze czeka nas jeszcze kilka godzin schodzenia!
PO KILI
Trekking na szczyt zajmuje 6 dni – co zrobić, jeśli chcemy przedłużyć sobie wakacje? Warto wybrać się na safari do jednego z parków narodowych Tanzanii i polecieć odpocząć na zjawiskowe plaże Zanzibaru! Agencje wyprawowe oferują również takie pakiety, nie musimy martwić się organizacją.
Ja osobiście byłam kilka razy na szczycie Kilimandżaro prowadząc grupy z Polski i za każdym razem jest to niesamowita przygoda. Natura, przepiękne widoki oraz otwartość i pozytywna energia Tanzańczyków sprawiają, że uczestnicy całą drogę idą z uśmiechem na ustach. Oczywiście, jest to ogromny wysiłek dla organizmu, ale dla wielu osób zdobycie Kili to punkt zwrotny w życiu, osiągnięcie czegoś niemożliwego. Niesamowicie jest obserwować te zmagania i dzielić się radością na szczycie. Zachęcam gorąco do podejmowania wyzwań, małych i dużych – jak to mówią, każdy ma swoje Kilimandżaro 😉
Ula Fuglewicz